2021-03-21

Jacek Lenartowicz: Mamy ze sobą taką „krótką piłkę”

0

Aktor i jego syn Eryki byli gośćmi Krzysztofa Ibisza w programie „Demakijaż”. Dwie artystyczne dusze udowadniają, że rodzinna więź może przetrwać mimo ogromnego oddalenia. Dziś najbardziej lubią wspólnie oglądać filmy ze Stevenem Segalem. A jak wcześniej wyglądała ich relacja?

Oglądaj Demakijaż online na IPLA.TV.

Jacek Lenartowicz to aktor, prezenter telewizyjny uwielbiany przez miliony Polaków w genach przekazał synowi zamiłowanie do teatru i kina. Eryk ukończył reżyserskie studia w szkole filmowej w Sydney oraz Gdyńską Szkołę Filmową. Na festiwalu w Cannes otrzymał nominację w konkursie Cinefondation Selection za film „Dots”. Co ich łączy, a co różni?

- Pamiętam gdy z moją pierwszą żoną wróciliśmy po ośmiu miesiącach z Kanady, wzięliśmy ślub i urodził się Eryk. Byłem na etapie grania u Jana Szurmieja w Teatrze Roma i to był dla mnie dobry moment w życiu. Dużo grałem, moja żona też aktorka Jolanta Juszkiewicz też dużo grała i nagle zmienił się w teatrze dyrektor i nas, aktorów nieśpiewających „operowo” wyrzucono. Powstała taka sytuacja dość patowa, a moja żona zawsze chciała wyjechać. I ja, żeby mieć już święty spokój, powiedziałem, żeby złożyć papiery do Australii. Myślałem, że niemożliwe, żeby dwójka aktorów dostała wizę do Australii. A jednak dali - opowiada o swoim wyborze Jacek. - Robiłem tam różne rzeczy: trochę z moją żoną graliśmy, najczęściej role obcokrajowców, trochę w reklamach, miałem restaurację, byłem też malarzem. Nigdy nie bałem się pracy. Teraz otwieram burgerownię - śmieje się Jacek.

- Ja zawsze byłem mocno związany z Polską. Chodziłem do polskiej szkoły niedzielnej. Na początku się trochę wstydziłem mówić po polsku, a potem otworzyłem się na to - wspomina Eryk. Po kilku latach Jacek postanowił wrócić do Polski, a Eryk pozostał z matką w Australii. Nie pamięta rozstania rodziców, bo miał nieco ponad trzy lata, ale oboje rodzice dbali o utrzymywanie kontaktów. - Dzwoniliśmy do siebie, tata mnie odwiedzał. Dostawałem od babci paczki, jakieś bajki. Pamiętam „Koziołka Matołka”, „Bolka i Lolka” - dodaje Eryk. - Po raz pierwszy przyjechałeś do mnie synku jak miałeś osiem lat - mówi Jacek. - Chciałem zobaczyć Polskę, byłem ciekaw. Miało być na krótko, ale było mi fajnie i zostałem. W gimnazjum miałem ksywę „kangur”.

Na pytanie, które miejsce jest bliższe jego sercu, Eryk nie potrafi się zdecydować. Co jeszcze zdradzili Jacek Lenartowicz i jego syn w szczerej rozmowie z Krzysztofem Ibiszem?

Demakijaż” w niedzielę o godz. 15:00 w Telewizji POLSAT CAFE.