Kubańskie korzenie, polska scena i rodzinne rytmy
Kiedy Jose Torres na rodzinnej Kubie zaczynał karierę perkusisty w szkolnym zespole Opust 13, nie wiedział jeszcze, że sceny, na których rozkwitnie, czekają na niego po drugiej stronie kuli ziemskiej, w Polsce. I że nazwisko Torres stanie się w przyszłości prestiżową muzyczną marką, którą współtworzyć z nim będą synowie: Tomasz - perkusista, i Filip - basista.
Jose do Polski przyjechał na stypendium, ale został na życie. Założył pierwszą w Polsce orkiestrę salsową. Uczył tańczyć salsę w szkole prowadzonej z żoną Izabelą i grał z największymi, między innymi Marylą Rodowicz, Ewą Bem, Stanisławem Sojką czy Leszkiem Możdżerem.
Synom dał absolutną wolność wyboru i spokojnie przyglądał się, jak wybierali muzykę. Ich muzyczny klan trzyma się razem, choć każdy wypuszcza też własne pędy i wyrusza w osobne artystyczne przygody. Tomasz na co dzień jest perkusistą grupy Afromental. Filip swój talent realizuje w aranżacjach orkiestrowych, ale spotykają się też w tych samych, między innymi jako Torres Brothers, realizując wizję taty, w której każdy mężczyzna powinien umieć prowadzić samochód, jeździć na rowerze i tańczyć.
Życie jednak urządzają po swojemu. Najważniejsze momenty niezmiennie świętują z rodziną, do której dołączyła żona Tomka, aktorka Paulina Łaba, i ich córeczka Selena. I grają na 101%, jak to Torresowie.
Dziedzictwo Torresów
Muzyk większość życia spędził z dala od bliskich mieszkających na Kubie, jednak wiele nauk z rodzinnego domu przekazał swoim wychowanym w Polsce synom. Między innymi tę o roli ojca, który z czasem musi oddać pierwszeństwo dzieciom.- Jak urodził mi się Tomek, byłem wtedy na Kubie. Mój ojciec żył jeszcze i powiedział do mnie: „Teraz ty zajmujesz miejsce na tronie. Ja odchodzę, bo już nie jesteś moim dzieckiem, jesteś ojcem” - wspomina Jose Torres, wyraźnie poruszony. - I dokładnie to samo powiedziałem Tomkowi, kiedy przyszła na świat jego córka. „Ty jesteś teraz królem. Ja mogę tylko rozpieścić wnuczkę, ale wychowanie już nie należy do mnie” - dodaje.
Tomasz Torres potwierdza, że w kwestii wychowania pójdzie w ślady ojca. - Na pewno dużą uważność i całą masę miłości wziąłem z domu. Ja się czuję bardzo ukochanym dzieckiem, przez tatę i przez mamę. Gdyby urodził mi się chłopak, pewnie więcej bym tych schematów powtórzył. Ale jak przyszła na świat córka, to ja już wiem, że od stawiania granic to będzie mama - stwierdza, a jego ojciec tylko kiwa głową: - Ja też tak myślę. Dziewczynkę trzeba inaczej. Synów trzeba trzymać krótko. Ale wnuczkę? Wnuczkę można tylko kochać - mówi pewnie Jose Torres.
Quiz
W programie padły też pytania o poranne rytuały, taneczne umiejętności, domowe obowiązki i... marudzenie. Kto gotuje najlepiej, kto gubi najwięcej rzeczy, a kto najbardziej martwi się o przyszłość? Panowie Torresowie z uśmiechem zmierzyli się z quizem Krzysztofa Ibisza. W rozmowie wspominali dzieciństwo spędzone między salą prób a domowym salonem, naukę salsy z mamą, wyjazdy na Kubę oraz to, jak pasja do muzyki stała się ich naturalnym językiem.
„Demakijaż” w niedzielę o godz. 15:00 w Polsat Café.